Lubię podróżować. Kocham w zasadzie. Kilka lat pracowałem w turystyce, m.in. jako pilot wycieczek. Sporo pięknych miejsc widziałem, ale bynajmniej nie zaspokoiłem swojego głodu poznawania i odkrywania nowych- wręcz przeciwnie mój apetyt na podróże wzrósł. Podróże są fajne z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że możesz sobie zdać sprawę, że ludzie gdzieś tam żyją zupełnie inaczej. Że coś co dla Ciebie jest normą, jest czymś do czego przywykłeś, z czym nauczyłeś się żyć, gdzieś tam nie funkcjonuje. Czasem są to subtelne różnice, czasem kolosalne kulturowe mury nie do przeskoczenia.
Czas tu w Niemczech traktuje po trochu
jako podróż. Kolejne miejsce, w którym zatrzymam się, tym razem
dłużej niż na parę dni czy tygodni. Jest to pierwsza
długoterminowa podróż w moim życiu i jest o tyle inna, że wymaga
ode mnie życia na co dzień z tymi ”innościami”. Niemiecka
mentalność. Punktualność. Dokładność do bólu. Cisza (typu
cisza nocna) w sobotę od 12 do 15. A moje polskie „ja” się
buntuje. O ile na krótkoterminowych wyjazdach jesteś obserwatorem
życia innych, o tyle przy dłuższych pobytach musisz nauczyć się
z tymi innościami żyć. To wymaga pokory. I szacunku dla ludzi,
którzy po prostu myślą inaczej. Zaiste nie łatwe to jest. Czasem
sobie myślę- jak to? przecież ja to bym zrobił tak i tak… ale
tu robi się to inaczej. Ostatnio w pracy robiąc coś, właśnie tak
sobie pomyślałem- ja bym to zrobił inaczej, nie rozumiem..
dlaczego w ten sposób? Dlaczego od tej strony? No nic, trzeba się z
tym pogodzić. Zaraz… a może by tak przy okazji nauczyć się też
czegoś nowego.. Schować swoje „ja” w kieszeń i wziąć lekcje
dla siebie? Tak jakby wziąć coś dla siebie z niemieckiej
mentalności i stosować na co dzień… bo może warto?
Po kilku miesiącach obserwacji
znajduję w tym narodzie naprawdę wiele fajnych cech. Dużo
serdeczności: w sklepie, na ulicy, w parku.. Starsza pani, która
mnie pierwsza ze szczerym uśmiechem przywita na ulicy, bo ja jakoś
zamyślony po prostu przeszedłem obok nie zwróciłem na nią uwagi.
Odnawiając elewację budynku niemal każdy kto szedł obok,
przywitał mnie, zagadał, pochwalił, że pięknie jest.. Niemiecka
dokładność i dbanie o otoczenie jak o własne podwórko, co
sprawia, że świat dookoła Ciebie po prostu pięknie wygląda.
Urzeka mnie prostota, minimalizm. To jak ludzie tu mają prosto a
zarazem „ze smakiem” urządzone mieszkania. Polacy często się
zadłużają, żeby w marmurach mieszkać, a tymczasem skromnie jest
pięknie. Proste domy, porządek architektoniczny, dzięki któremu
wszystko do siebie jakoś pasuje. Müller nie wybuduje chawiry z
wieżyczkami czy pałacu jakiego tylko dlatego, że ma więcej kasy
niż Schmidt. Bo taka chata ni jak pasuje do otoczenia. Tu to
rozumieją. Również recykling (np. mebli) nabrał tu dla mnie
nowego znaczenia. Ile rzeczy można zrobić z czegoś co pozornie
nadaje się na śmietnik..
Myślę, że warto „czerpać” od
innych. To uczy nas nowych rzeczy i rozciąga nas. Często jako
Polacy zachwycamy się, że tu w tych Niemczech to tak ładnie jest,
że jakoś tak czysto, że każdy dba nie tylko swój kąt ale o całe
otoczenie.. co widać w każdym miasteczku, wiosce, wszędzie. Ale
czy zdajemy sobie sprawę, że to piękno, którym się tak
zachwycamy to m.in. owoc niemieckiej mentalności, której tak często
nie lubimy lub po prostu nie rozumiemy?
Filip
Filip